Mój znajomy zwykł mawiać, że w polskiej aurze lubi to, że jest zmienna. Ale w dobie ocieplania klimatu, czyli w ostatnich latach jest raczej nieprzewidywalna. Za to pory roku spokojnie można nazwać umownymi.
I tak oto mamy listopad, czyli jesień w pełni, rzadziej złotą polską, a często szarą, wilgotną i skręcającą moje włosy w nieokiełznane esy-floresy.
W ramach przeciwdziałania spadkom nastroju, zostałam wywieziona na "odlotowy" spacer do lasu w pobliżu lotniska. A moje anty-dep objawia się w kolorach stroju.
Kule nie zastępują torebki, są w tej chwili moją nieodzowną codziennością |
To tyle w kwestii "anty" zrobieniu na szaro.
W związku z tym, że jestem w okresie długiej rekonwalescencji, to przyszedł czas na porządki w szafie. Wszystkie ubrania są wyselekcjonowane z zasobów mojej szafy, czyli pochodzą z poprzednich sezonów.
Zdjęcia: Mike Bishop
Jaka piękna Pani. Dobrze że mam ją codziennie przy swoim boku :-*
OdpowiedzUsuńMmm... jak miło. Dziękuję pięknie :-*
UsuńJestem pod wrażeniem, będę zaglądać do Ciebie codziennie ��, świetna sesja ��������
OdpowiedzUsuńMiały być buźki, koniczynki :)
OdpowiedzUsuńWszyscy się uczymy, a z nami buźki i koniczynki ;-) Dzięki za dobre słowa :-)
UsuńLimonkowo- malinowo-agnezjowo -super. Taka dobra energia w tekście i zdjęciach. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńDzięki Elusiu - Kwiatusiu :-)
Usuń...wyglądasz jak milion dolarów ... pięknie Ci w tych kolorach :)
OdpowiedzUsuńto to czarno-czerwone podoba mnie się :) fajne zestawienie :) (moje ulubione z resztą... ;))
OdpowiedzUsuń