Inspiracje


*********************************************************************************

I N S P I R A C J E - 


Chcę tu pisać o tym, co mnie poruszy, zachwyci, pobudzi do kreatywności, do czynienia świata trochę lepszym.
Inspiracje - bodźce, olśnienia, natchnienia, słowem - wszelkie łał! 


*********************************************************************************


Lato w mieście.

 Co z tą Łodzią?  



Nie jestem rodowitą łodzianką. Kiedy przyprowadziłam się do tego miasta (jejciu, to było 29 lat temu!) mój młodzieńczy zamysł był taki, by skończyć tu szkołę i ... myk w świat.
Wtedy Łódź rzeczywiście była szara, nieciekawa, upstrzona wieżowcami, z szybkim trybem życia, ale też tętniąca życiem studenckim, artystycznym ... dużo twórczych poczynań tu się działo.
Później przyszły zmiany systemowe. Upadł przemysł włókienniczy, którym miasto stało. A ja skończyłam szkołę i ... zagnieździłam się, osiadłam na ... stałe(?) na długo(?) - czas pokaże w mieście Łodzi. 
Na przestrzeni lat - jako mieszkanka jednakowoż - oprócz nie do końca dobrych gospodarzy, miasto się zmieniało. Stało się bardziej kolorowe, poprawiają się drogi, przybyło koszy na śmieci (dla mnie to ważne), ukwiecono skwery, pokolorowano relikty poprzedniego systemu czyli wieżowce i bloki... i wiele innych.

Źródło: internet.

Ale z radością znajduję murale, w różnych artystycznych odsłonach.
Kilka z nich pokażę poniżej:


A wykonywanie tego muralu, niechcący widziałam. Przyjechałam akurat do dyrekcji instytucji, w której pracuję i stukot narzędzi do wykuwania takowych obrazów przykuł moją uwagę. Nie mogłabym więc nie uwiecznić tego malunku naściennego. 
Czyż nie jest intrygujący?
I jakże świetnie wpisuje się w charakter miasta...

Poniżej widać twórczą inwencję mieszkańców kamienicy, której front zdobi ów mural... Pozostaje mieć duuuży dystans i tolerancję, wtedy wszystko widać w innym świetle. :) 



Zainspirowała mnie do tego posta wypowiedź pewnej bardzo miłej Pani, u której robiłam zakupy w nadmorskim mieście, które skradło moje serce. 
Otóż Pani kiedy usłyszała, że jestem z Łodzi, powiedziała: "Oj, Łódź, to takie brzydkie miasto.., prawda?" 
Wiem, że te słowa wynikały raczej z ciekawości, niż innych pobudek. W krótkiej odpowiedzi więc powtórzę: nie jest brzydka, ładnieje z roku na rok, mimo ciągłych potknięć, afer, nieporozumień i innych foux pas rodem z "miasta meneli" (cytując pewnego znanego aktora)  ;)





********************************************************************************





Moje 3 typy wieczorowe

Oscary 2016
Na pewno wszystkie znacie już te suknie, bo Oskary już dawno rozdanie i poświętowane. A ja dopiero dziś obejrzałam suknie, które włożyły znane aktorki.

Krótko: PANI WIOSNA, Cate Blanchett. Tak na pewno wygladałaby wiosna, gdyby się ucieleśniła. To jest moja inspiracja tej wiosny, kolor, zdobienia, krój...
  
Absolutne LATO, lato ech że Ty...
Taką suknię, jaką włożyła Alicia Vikander, chętnie sama bym włożyła.
Za to Lady Gaga... mogłabym w takiej kreacji pójść do ślubu. Klasycznie, ale jak zawsze w swoim stylu. Skradła moje serce :-)
To tyle jeśli chodzi o moje spojrzenie na kreacje z czerwonego dywanu. 
Zasypiając będę kombinować w swej głowie jakby tu przenieść tę dzisiejszą inspirację do mojej szafy.
A jakie są Wasze źródła dobrych pomysłów modowych?








*********************************************************************************




Happy Walentine`s Day!


Wczoraj po raz kolejny przeczytałam w necie wypowiedź o tym, że Walentynki to "przereklamowane amerykańskie święto" i mnie natchnęło...

Zatem trochę historii: nazwa tego święta oczywiście wywodzi się od imienia Św. Walentego - ściętego przez władze cesarza Klaudiusza Gockiego po wcześniejszych torturach. A wszystko to za udzielanie przez Walentego potajemnych ślubów młodym zakochanym ludziom, czemu cesarz był przeciwny. Potrzebował bowiem młodych mężczyzn do krwawych wojen i nie chciał, by się wiązali z kobietami, tracili na nie energię i mieli argument posiadania rodziny przeciwko zaciąganiu do armii.
Ale ja wolę pogańskie korzenie święta zakochanych, które wzięły się z natury po prostu. Bowiem w Wiecznym Mieście (Rzymie), w połowie lutego, ptaki zaczynały miłosne zaloty i łączyły się w pary. Uznano to za budzenie sie natury do życia i zwiastun wiosny. 
Zaś Rzymianie z tego powodu 15 lutego świętowali tzw. luperkalia, czyli organizowali festyn ku czci boga płodności Faunusa Lupercusa. A 14 lutego odbywała się miłosna loteria, w której chłopcy losowali zapisane imiona dziewcząt i one w ten sposób stawały się ich partnerkami następnego dnia, podczas luperkaliów. A bywało, że i na dłużej.., albo na stałe.
Kiedy przez stulecia chrześcijaństwo stało się religią panującą w cesarstwie rzymskim, luperkalia były na tyle popularne, że w 496r. ówczesny papież zmienił ich nazwę, zastępując luperkalia imieniem męczennika Walentego, jako że on miał wiele wspólnego z zakochanymi.
I tak oto mamy święto zakochanych - Dzień Św. Walentego, 14 lutego każdego roku.
Na koniec dodam, iż święto to rozpowszechniło się w Średniowieczu, w Anglii i Francji. Na przestrzeni wieków i kultur zmieniały się obrzędy związane z jego obchodami, ale myśl przewodnia święta zakochanych była niezmienna. Dopiero później dotarło do Ameryki. A niedawno stamtąd dotarło i do naszego kraju. I chyba ze względu na swój pozytywny wydźwięk, spotkało się raczej z dobrym przyjęciem i chyba na stałe wpisało w kulturę, mimo swego komercjalnego wyrazu w obecnych czasach. 

Przechodząc do meritum - święto zaczęło się w Europie i po zatoczeniu koła po globie, przyszło do nas. 
Nie jestem zwolenniczką bezkrytycznego wchłaniania wszystkiego co amerykańskie, czy obce. Ale takie święto jest bardzo sympatyczne. I jeśli przez to choć jedna osoba na ileś w społeczeństwie, zatrzyma się w swoim życiowym pędzie, by pokazać drugiej osobie, że ją kocha, to dobrze że jest ku temu taka "przereklamowana amerykańska" okazja ;-)

W związku z tym, życzę Wam i sobie, by każdy z nas był kochany, ze wzajemnością i tak jak tego potrzebuje. Byśmy potrafili kochać i chcieli to okazywać. I to nie tylko wtedy, kiedy kalendarz nam każe, ale każdego dnia z osobna.  
Dobrego Dnia Św. Walentego!















************************************************************************************





Już jutro! Ostatnia sobota K A R N A W A Ł U!!!



A co u Was Moje Drogie?? Wieczór zaplanowany? Kreacje wybrane? 
Mam nadzieję, że tak.
Jeśli nie wiecie jeszcze gdzie, albo w czym.., to pozostaje jeszcze raz selektywnie przejrzeć szafę, a tam na pewno znajdzie się coś odpowiedniego na ten szalony wieczór, do czego ewentualnie jeszcze jutro można zorganizować karnawałowe dodatki.

Znalezione obrazy dla zapytania zabawa karnawałowa
Pod maskę, albo nad boa, konieczny będzie piękny uśmiech ... i duuużo dobrego nastroju! 
Wspaniałej zabawy karnawałowej Wam życzę :-D





****************************************************************************************





WEEKEND Z X MUZĄ



Weeekend to czas dla nas. Możemy pospać dłużej, poleniuchować, ale często odrabiamy zaległości w pracach domowych i wieczorem zdarza się, że nie chce nam się, czy nie mamy siły, by rzucić się w wir spotkań towarzyskich, czy imprez.
Co wtedy...? Wtedy możemy wszystko.
A ja w tym miejscu proponuję trzy filmy, różnej kategorii.

1. Film dla tych, którzy lubią kino z przesłaniem.
Earl i ja, i umierająca dziewczyna (2015)
oryginalny tytuł: Me and Earl and the Dying Girl



Film jest reżyserskim debiutem Alfonso Gomeza-Rejon. Może stąd bierze się świeżość jego spojrzenia na świat młodzieży, na to co ich pochłania, czym żyją, czym są zafascynowani, a czym gardzą, co robią kiedy są poza zasięgiem rodziców. Fabuła - jak w tytule, traktuje o przyjaźni ludzi w wieku klasy maturalnej, o przyśpieszonym dojrzewaniu wymuszonym przez chorobę, o znajdowaniu swojego miejsca w życiu.
Wzruszający głęboko (możliwe łzy), rozśmieszający nierzadko (też do łez), mądry i wartościowy. Skłania do refleksji, może wywołać poważne dyskusje o życiu, ale też porusza uczucia. Bardzo polecam.


2. Po prostu komedia :-)
WIECZÓR KAWALERSKI W PLENERZE (2013)
oryginalny tytuł: The Stag



Według scenariusza i reżyserii Johna Butlera.
Świetna i błyskotliwa komedia. Na szczęście inna niż wiele znanych filmów o podobnej tematyce. Na początku akcja umiarkowanie wartka, ale nabiera tempa i wigoru, kiedy do grupy mężczyzn świętujących pożegnanie kawalerskiego stanu Finona, dołącza jego przyszły szwagier, zwany Maszyną. Film traktuje również o męskiej przyjaźni, o lojalności, o tym jak mężczyźni radzą sobie w trudnych sytuacjach. 
Gratka dla lubiących angielski humor. Gorąco polecam.


3. Dla tych, co lubią się trochę bać, najlepiej w dobrym towarzystwie.
WZGÓRZE KRWI (2015)
oryginalny tytuł: Crimson Peak.



Gotycki romans w reżyserii Guillermo del Toro, kwalifikowany jako horror.
Jeśli chodzi o mnie i horrory, to nie jest nam zwykle po drodze. Ale ten film, którego akcja osadzona jest w starym, mrocznym zamczysku, zbudowanym na  XIX-o wiecznej kopalni gliny, bardzo przykuwa uwagę. Historia opowiada o kobiecie, która zakochała się i wyszła za mąż za tajemniczego pasjonata, a on okazał się zupełnie kimś innym.
Według mnie ciekawa fabuła, dobrze zbudowane napięcie, a przy tym film kostiumowy, czyli coś dla koneserek stroju ;-) Trochę baśniowy, klimatyczny, z tajemnicą stopniowo odkrywaną prze głowną bohaterke. Nie jest przerażający, ale hipnotyzuje widza.
Zdecydowanie polecam.






******************************************************************************






NOWY ROK 2016!

Każdego roku - na końcu starego, badź zaraz na początku nowego, zaopatruję się w kalendarze. Liczba mnoga jest nie bez kozery, bo mam kalendarz - terminarz i kalendarz/e na ścianę. 
Wybieram je tak, by terminarz miał energetyzujący kolor oprawy, aby mi się nie znudziła i bym chętnie po niego sięgała przez cały rok, a także papier i wewnetrzne barwy nie męczące wzroku.
Jeśli zaś chodzi o kalendarz na ścianę, to najchętniej celuję w taki, by oprócz dat, wizerunkiem nawiązywał do ... czegoś wyjątkowego. Czegoś, na co będzie się z przyjemnością patrzyło przez cały rok, co będzie pobudzało, może zachęcało, co może to być związane z hobby, bądź ma jakiś pozytywny wydźwięk... 

I tu znalazłam fantastyczny kalendarz na 2016r.
Nie jest to dobrze nam znany Kalendarz Dżentelmeni (z dobrym uczynkiem w tle), ani osławiony Pirelli.

To jest kalendarz I ... TAKI ŚWIAT JEST PIĘKNY, wydany przez fundację Omeny Mensah. Więcej na ten temat można przeczytać TUTAJ.
Na zdjęciach przez cały rok nasze oczy będą cieszyły wizerunki polskich artystek, w pięknych kreacjach od znanych projektantów, w egzotycznej afrykańskiej scenerii. A dochód z tego przedsięwzięcia ma być przeznaczony na budowę publicznej szkoły dla tamtejszych dzieci.

Ot, ładnie i dobrze. Kupując, dajemy przysłowiową wędkę, a nie rybę.


SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2016!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz