odważną, pełną radosnego dystansu do siebie - kreację/propozycję na świąteczny obiad.
No, może nie włożyłabym jej idąc z wizytą do ortodoksyjnej babci, której nie mam. Ale na spotkaniu z rodziną, która zna moje stylizacyjne inklinacje, czy z przyjaciółmi, czułabym się w niej dobrze i swobodnie.
;-) a teraz spokojnie skupiamy się na poszczególnych częściach stylizacji
Otóż postawiłam na kobiecość ukwieconą, czyli wyszperałam leciwą, acz nadal sympatyczną sukienkę mini, w tłoczone, czarne kwiaty, z atłasowymi "lampasami" i lamówką pod szyją. Uznałam, że do tego, na obecną porę roku będzie pasował jak ulał, sweter barwiony w stylu ombre od spopielonego różu, do kremowej bieli. Ponieważ jest on w rozmiarze a`la oversize, to przytrzymałam go paskiem, by nie "żył swoim życiem" na moim ciele ;-)
Sweter ciepły, bardzo miękki w dotyku, z lekkim włosem, rozpinany bez zapięcia (prościej nie potrafię).
Jako dodatki wybrałam srebrną, delikatną biżuterię z małymi perełkami, różę materiałową w postaci broszki i bransoletkę, która z pozoru nie pasuje do kwiatów, ale dobrze komponuje się z atłasowymi wstawkami w sukience.
Botki na obcasie są absolutnie niezbędne w tej stylizacji :-)
Ponieważ nadchodzące Święta są celebracją więzi, szczególnie rodzinnych, to wydaje mi się, że swoje ciepło wewnętrzne, kobiecość i to COŚ, co każdy po swojemu nazywa, możemy uzewnętrznić w delikatnym cieple różu. Do czego z radością zapraszam, chyba że swoje ciepło odnajdujecie w zupełnie innych barwach.
Kreacyjnych przyjemności :-)
W tej stylizacji nową rzeczą jest tylko:
Sweter - LenaLargo, dostępny TUTAJ
Zdjęcia : Mike Bishop
😍
OdpowiedzUsuńW tym bladym różu też Ci ślicznie :)
OdpowiedzUsuń