piątek, 4 grudnia 2015

Piątek bez krawata

Piątek, piąteczek, piątunio... I kto nie zna tego powiedzonka i tego rozmarzonego uśmiechu, który po nim gości na twarzy :-)


 I tych myśli błądzących... za oknem.



Dziś moja propozycja niezobowiązującego stroju bazuje na spodniach typu szwedy. Znacie takie? 
Mam takie wczesne wspomnienie z dzieciństwa, w którym moja nastoletnia wtedy ciotka, nosiła takowe (koniecznie z mankietem) z trepami na koturnie, wtedy kiedy wybierała się na zabawę taneczną. A tam na pewno roiło się od kawalerów :-) 

Otóż moje szwedy są sprzed wielu sezonów i bardzo je lubię, choć dopiero dziś, na zdjęciach zobaczyłam, że oprócz maskowania tego co powinny, potrafią też nabroić, czyli skrócić i poszerzyć sylwetkę. Zatem ostrożnie ze szwedami.
Do tego konieczna wydała mi się czapka typu patrolówka z szaro-niebieskiego drobnego sztruksu (wiekiem dorównuje szwedom w mojej szafie).



Reszta stroju też piątuniowa, czyli dla rozformalizowania białej koszulowej bluzki, włożyłam niebieski sweter typu nietoperz (mankiety - musowo wyciągnięte na wierzch, a poły bluzki - zawadiacko na wierzchu!). Biżuteria nienachalna - w tonie biało-szaro-niebieskim.




Przyjemna pogoda dziś pozwoliła mi zostawić grubą kurtkę w szafie, a w to miejsce zarzucić na siebie beżowe poncho. Moje poncho nie jest zakończone golfem, a ja lubię ciepełko, więc dorzuciłam doń szal w kolorze patrolówki. I jakżeż to wszystko pięknie momentami tańczyło na wietrze...







Piątuniowo pozdrawiam :-)

Zdjęcia - Mike Bishop




5 komentarzy: