I cóż robić z tym wolnym czasem? Cóż ... jak wszystko takie piękne dookoła...
Niedawno sama ponowiłam postanowienie, by czas wolny (nie poświęcić!), ale podarować swoim bliskim i sobie.
Kiedyś, gdzieś, usłyszałam takie zdanie, że najcenniejszą rzeczą, jaką człowiek może podarować drugiemu człowiekowi, jest czas. Czas pełen uwagi, skupienia na wspólnym byciu, rozmowie bądź milczeniu, działaniu, uczeniu się siebie i od siebie, poznawaniu drugiego człowieka... Taki czas jest zawsze tu i teraz. Jest niepowtarzalny.
Korzystajmy zatem z naszego tu i teraz.
Zatem odpoczywajmy. Można na przykład tak:
A skoro polecam nie robienie niczego tzw. "pożytecznego" to co robić..? Otóż polecam, jak w wersie piosenki kabaretu OT.TO: "...obywatelu, zrób sobie dobrze sam..."
Bo przecież każdy wie, co mu robi dobrze :-)
Jeśli o mnie chodzi, to ostatnio kiedy chcę zrobić sobie dobrze, oddaję się swojemu hobby, pasji - jak zwał tak zwał..., czyli wsiadam na motocykl - jeśli pogoda pozwoli - i jadę. Ha! A to, że pogoda nie zawsze pozwala, czyni tę przyjemność nieprzewidywalną i w pewien sposób reglamentowaną ;-) czyli stale pożądaną.
Wiem, wiem.., pewnie niektórzy myślą w tym momencie, że zwariowałam, inni może już przestali czytać. Ale ja powiem Wam, że emocje jakie wyzwalają się we mnie kiedy zapalam moją starą, głośną, kapryśną maszynę, są bezcenne. Jeżdżę na moto kiedy tylko się da, do pracy też. I żeby nie wiem jak trudny był dzień pracy - a potrafią być ...! - po ruszeniu z miejsca, pod maską kasku, pojawia się na mej gębuli banan. O taki :-)
Dziś stylizacja motocyklowa.
Bo nieprawdą jest, że strój motocyklistki jest niekobiecy.
Ubiór dla motocyklistek jest skrojony na kobiece kształty. Bywa kolorowy, bądź czarny, jak kto woli, choć ostatnio ceni się elementy odblaskowe, które wpływają na lepszą widoczność motocyklisty (czytaj: bezpieczeństwo).
A zależnie od rodzaju motocykla, strój jest różny i niektóry daje się wykorzystać w innych sytuacjach stylizacyjnych (jak mój tu), a inny nie.
Najważniejsze by był. Bo odpowiedni strój, to: bezpieczeństwo.
Dzisiejsza moja stylizacja składa się z kurtki ramoneski motocyklowej, z ocieplaną podpinką (jak nazwa wskazuje, możliwa do odpięcia), T-shirta "zlotowego", spodni jeansowych - jeansy motocyklowe (ze wzmocnieniami ochronnymi) w zamyśle na najbliższy miesiąc. Na zdjęciu na górze spodnie skórzane ze wzmocnieniami, np. na kolanach.
Rękawice motocyklowe letnie - dla mnie letnie to takie ze wstawkami cienkiego materiału, a nie bez palców, bo bardzo szybko marzną mi dłonie i wtedy nie mam dobrego w nich czucia. Buty - Dr.Martens, tzw. glany - dla mnie z wyboru, choć nie do końca odpowiednie na motocykl, bo nie mają wzmocnień w okolicy kostki. Ale ja jeżdżę chopperem, to stylistycznie są ok.
Na plecach biała torba, typu duża listonoszka. Wykonana z nieprzemakalnego materiału i łatwego do czyszczenia, co muszę robić po każdej jeździe, prawie. Biała, bo kask też tej samej barwy, opatrzona nadrukiem odpowiednim dla mojego motocykla. Niestety niezbyt wygodna, ale za to fajnie wygląda, w moim odczuciu przynajmniej i mieści wszystkie moje niezbędne rzeczy, a jest tego troche ;-P Plecak byłby właściwszy, ale nie bardzo je lubię. No chyba, że na jedno ramię.
No i kask. Oprócz ładnego i niepowtarzalnego wyglądu (najchętniej), powinien mieć atesty bezpieczeństwa i być solidnie wykonany. Wszak ma chronić głowę motocyklisty.
W komplecie z kaskiem gogle wyposażone w optykę marki Carl Zeiss, które bez względu na warunki pogodowe idealnie filtrują promienie UV i zawsze jest dobra przez nie widoczność.
Jedyny - można rzec - minusik dla kobiety w noszeniu kasku jest taki, że nad fryzurą trzeba trochę popracować, by nie straszyć po jego zdjęciu (ale nie jest to awykonalne, biorąc pod uwagę choćby moją pracę. A pracuję z ludźmi. I obowiązuje mnie dość radykalny dress code.)
To czego nie widać, to bandamka czarna pod szyją, z logo Yamaha i pas nerkowy motocyklowy,
Podczas tej wyprawy, po raz pierwszy jeździłam po tak piaszczystej nawierzchni. Nie było to łatwe. Ale każda taka pokonana trudność potęguje radość z jazdy.
No i jeśli jedziemy na wakacje motocyklami, to nie mam problemów z pakowaniem się. Bo jazda na moto wymusza określony strój, do sakiew nie mieści się zbyt dużo, więc sprawa jest prosta.
Tak też wyglądają motocykliści. Bo strój zależy od motocykla i okoliczności. A okoliczności mogą być bardzo ... romantyczne.
Kurtka skórzana - Wolf.
Jeansy - prezent.
T-shirt - Fruit of the loom, sygnowany zlotowymi emblematami.
Buty Dr.Martens - od dawna w moim posiadaniu.
Rękawice - Alpinestars.
Torba - nn, kupiona na allegro.
Pas nerkowy - Adrenaline.
Kask - Shark.
Szminka - Coral Bliss z Mary Kay
Zdjęcia - gościnnie mój syn, a częściowo z mojego albumu.
Jeździłam z torbą na ramieniu. Źle nie jest, ale wygodne rozwiązanie to "pająk" gumowa siatka z hakami. Pewnie wiesz o co mi chodzi. Poruszając się po mieście kładę torbę na siedzeniu pasażera i w kilka sekund jest unieruchomiona :-).
OdpowiedzUsuńMam "pająka", ale używam go raczej na dłuższe wyprawy, kiedy pakuję większy bagaż, np. duży plecak, do którego nie sięgam co chwilę. A tak "wkoło komina" wolę jakieś rozwiązania bliżej ciała. W ostatnich dniach dostałam od koleżanki plecak na jedno ramię i po podróży w ostatnich dniach stwierdzam, że to świetne rozwiązanie dla mnie.
UsuńTymczasem pozdrawiam Cię serdecznie :)
no kochana, wyglądasz bardzo seksownie! szczególnie na tym pierwszym zdjęciu, cała w skórze :)pamiętam taki film z dzieciństwa jak młoda, piękna kobieta jechała na motorze i miała taki cały kombinezon ze skóry, byłam nim zachwycona :)na motorze nie jeżdżę, zbyt niebezpiecznie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, jest mi bardzo miło :) Jazdę na motocyklu uwielbiam. Jest na tyle ekscytująca, co w pewnych sytuacjach niebezpieczna. I to czyni ją tak fascynującą. A teraz podczas upałów strój skórzany jest o tyle "trudny", ze gdzyczłowiek zatrzymuje się na światłach, to czuje się jakby leżał na rozgrzanej patelni... Ale to nie umniejsza radochy z jazdy :)
UsuńJak pięknie wyglądasz na motocyklu... :) zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuń