W starym jeszcze roku, kiedy byłam na takim etapie mojej rekonwalescencji, że niezbyt sprytnie radziłam sobie w kuchni, mój Ukochany przygotował mi takie danie-niespodziankę, w zestawie ze świecami i odpowiednim winem... Jak widać zapisało się to i w mojej pamięci, i w kubkach smakowych, i ... w telefonie komórkowym.
Pod znaną nam, moją ulubioną kurtkę, włożyłam kombinezon, który jest wyrazem mojego otwierania się na nowe (bo zawsze ich unikałam). I który miał też swój debiut dzisiaj. Kombinezon jest wiązany w pasie, ma wstawki tiulowe wzdłuż rękawów, a że pogoda dziś nas nie rozpieszczała, choć od rana kusiła pięknie świecącym słońcem, to musiałam włożyć długie rękawiczki. Ale już na miejscu, w towarzystwie przejmującego wiatru, najważniejszą częścią mojej stylizacji okazała się być wielka i ciepła chusta, w tonacji zbliżonej do kurtki.
Czarne botki i torebka są oczywitym dopełnieniem.
Ale kolor kurtki i chusty rozświetli każdą szarość, czy niepogodę. Na szczęście dodatkowo są naprawdę ciepłe.
Kombinezon postanowiłam przyozdobić, ożywić naszyjnikiem o charakterze etnicznym. Wydawał mi się odpowiednio duży, by złagodzić efektowność dekoltu, no chyba że na wieczorne wyjście i jeszcze zależnie z której strony się nań patrzy (bo z punktu widzenia mojego fotografa wygląda fantastycznie, a ja się po prostu nie znam ;-)).
Smaczki mojej dzisiejszej stylizacji, to jak widać: kurtka i chusta w tonacji curry, naszyjnik etniczny, długie rękawiczki i botki na obcasach (do których tęsknię).Kurtka - kupiona w butiku Olmai.
Chusta - kupiona w Olmai.
Kombinezon - kupiony TUTAJ
Rękawiczki - allegro.pl
Naszyjnik - pamiątka z wakacji.
Torebka i botki - moja szafa
Zdjęcia: Mike Bishop
Agnieszko z przyjemnością się czyta i ogląda Twojego bloga. Stylizacja bardzo udana i mniemam,że pomimo zimna twój dekolt rozpalił fotografa a może i przypadkowych przechodniów 😄
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu, jest mi bardzo miło :-) Rzeczywiście wiatr był dość silny i zimny, więc nie mam zdjęć w samym kombinezonie, a wiatr przyjęłam na dekolt ;-). I pewnie z powodu tego zimna nie było przypadkowych przechodniów, oprócz jednego biegacza, który zapamiętale biegał w koło Wzgórza.
OdpowiedzUsuńFantastyczna stylizacja! Kolor płaszcza robi wrażenie;)
OdpowiedzUsuńPiękne dzięki :-)
UsuńCiekawe określenie koloru na prawdę ;D Nigdy bym na to nie wpadła. A stylizacja bardzo kobieca, elegancka i jak najbardziej na tak!
OdpowiedzUsuńhttp://magdalens-blog.blogspot.com/
Dziękuję :-) Cóż, jaka osobowość, takie widzenie kolorów ;-D
UsuńPięknie w curry, radośnie w papryczkach. W każdej przyprawić Ci do twarzy. Rozsmakowujesz się i obserwujących z każdym wpisem. Smaki, smaczki, smaczuszki. I podpowiadasz, jak z szafowych przypraw korzystać. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOczywiście: przyprawie☺
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Elusiu :-) Mam jeszcze w zanadrzu takie tam kulinarno - ubraniowe konotacje ;-)
OdpowiedzUsuń...kolor curry ... zaskoczyłaś mnie ... piękne zestawienie...I jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu :-) W moim odczuciu to określenie naprawdę najbardziej odpowiada kolorowi kurtki. Poza tym skoro są kolory łososiowe, wiśniowe, bakłażanowe...
Usuń