Idąc tym tropem (i za przykładem mojej koleżanki, której piękne paznokcie podziwiałam), wiosną ubiegłego roku tafiłam do Pracowni Urody Anety Szcześniak. Odkryłam tam dla siebie i od razu polubiłam manicure hybrydowy.
Jest on połączeniem lakieru do paznokci i elastycznego żelu do manicure.
Manicure ten na pierwszy rzut oka nie różni się od tradycyjnego. Ale pomalowane paznokcie są przez cały czas jednakowo błyszczące, są odporne na uszkodzenia i rozdwajanie przez długi czas. Lakier nie odpryskuje i niezmiennie ma efekt "mokrego połysku".
Przedstawię Wam sposób zakładania "hybrydy" jaki stosuje się w Pracowni Urody Anety Szcześniak (2 dni temu dowiedziałam się, że jeszcze inna moja koleżanka też tam chodzi)
Zabieg zaczyna się jak każdy manicure, od przygotowania płytki paznokciowej.
Starą "hybrydę" usuwa się zawijając paznokieć w płatek kosmetyczny, nasączony zmywaczem zawierającym aceton i przytrzymuje się go na właściwym miejscu kawałkami folii aluminiowej. I wtedy jest czas na wybranie nowego koloru lakieru, czy po prostu ... na kilka miłych chwil, kobiecych rozmów, nawet przy kawce. Po kilku minutach, rozmiękczony lakier usuwany jest mechanicznie.
Zabieg zaczyna się jak każdy manicure, od przygotowania płytki paznokciowej.
Starą "hybrydę" usuwa się zawijając paznokieć w płatek kosmetyczny, nasączony zmywaczem zawierającym aceton i przytrzymuje się go na właściwym miejscu kawałkami folii aluminiowej. I wtedy jest czas na wybranie nowego koloru lakieru, czy po prostu ... na kilka miłych chwil, kobiecych rozmów, nawet przy kawce. Po kilku minutach, rozmiękczony lakier usuwany jest mechanicznie.
Następnie Pani kosmetyczka bardzo sprawnie opiłowuje paznokcie, pilnikiem (szklanym i/lub papierowym), by nie uszkodził płytki, nadając im odpowiedni kształt i długość, zależnie od upodobań klientki.
Odsuwa/usuwa skórki, zależnie od potrzeb.
A samą płytkę matowi bloczkiem, co ma znaczenie szczególnie, jeśli płytka paznokciowa jest naturalnie tłusta, by lakier się dobrze trzymał.
Na tak przygotowane paznokcie nakłada bazę, precyzyjnie omijając skórki. Baza następnie jest utwardzana w lampie Led, do której wkładamy dłoń na 20 - 30 sekund.
Dalej Pani kosmetyczka wprawnie maluje paznokcie lakierem w wybranym kolorze i znowu utwardza się lakier w lampie Led przez 20 - 30 sekund.
Niektóre kosmetyczki malują paznokieć na kciuku i utwardzają go osobno, by lakier nie spłynął. Ale w Pracowni Urody, Panie kosmetyczki mają dużą wprawę i doświadczenie, i malują wszystkie paznokcie od razu. I faktycznie nigdy nic mi się nie "zlało", ani nie rozmazało, nawet jak miałam rękę w niedyspozycji (manicure zrobiony przez Panią Dorotę).
Ale to już historia. Wracamy do teraźniejszości - druga warstwa lakieru - i postępowanie jak poprzednio, czyli do lampy Led.
Manicure hybrydowy daje wiele możliwości zdobienia, czyli: np. "syrenka" - to taki drobniutki brokat wcierany na lakier - kilka razy miałam i bardzo lubię, wtapianie drobnych kamyczków ozdobnych, czy znane i chyba modne ostatnio - malowanie wzorków bardzo cieniutkimi pędzelkami (chapeau bas dla talentu Pań kosmetyczek w tym zakresie).
Na koniec nakładany jest preparat nabłyszczający (top coat), którego wierzchnia, lepka warstwa zostaje zmyta. W składzie cleaner`a jest oliwka.
I manicure hybrydowy jest gotowy. Jeszcze tylko owocami pachnący balsam na dłonie, zaaplikowany w postaci masażu (to też taki znak rozpoznawczy Pracowni Urody Anety, którego będąc u innych kosmetyczek nie doświadczyłam) i ... zapisuję się na następny raz.
I manicure hybrydowy jest gotowy. Jeszcze tylko owocami pachnący balsam na dłonie, zaaplikowany w postaci masażu (to też taki znak rozpoznawczy Pracowni Urody Anety, którego będąc u innych kosmetyczek nie doświadczyłam) i ... zapisuję się na następny raz.
Taki manicure wystarcza na 2-3 tyg.
Na moich paznokciach trzyma się znakomicie, ale paznokcie rosną i po 2,5 - 3 tyg. należy koniecznie go zmienić.
Wiem, że dostępne są lampy i wszystkie potrzebne akcesoria do zrobienia takiego manicure`u w domu. Mamy więc różne możliwości.
Ja jednak pozostanę przy tym, by pójść do kosmetyczki. Bo taka wizyta, to czas spowolnienia oddechu dla mnie, relaksu, czas który daję sobie w prezencie. Spędzam go w bardzo miłej atmosferze, jak chcę to mogę pogadać i się pośmiać, jak chcę to mogę podumać... Tak czy siak, często mam wrażenie, że "odparowuję" wręcz po gonitwie dnia codziennego, a jeszcze zawsze wynoszę pięknie zrobione paznokcie.
Manicure powyższy zrobiony przez Panią Anię, w Pracowni Urody, którą z radością polecam, jako miejsce w którym jest bardzo dobry klimat do dbania o urodę ciała i pogodę ducha :-)
A czy Wy, Moi Drodzy też macie takie miejsca?
A czy Wy, Moi Drodzy też macie takie miejsca?
...pięknie wyglądają takie paznokcie :) hybrydy miałam ponad dwa lata i teraz robie przerwę ale polecam bo jest super wytrzymały.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że pięknie wyglądają. I najważniejsze, że nic się z paznokciami złego nie dzieje przy normalnym funkcjonowaniu, zmywaniu itd. oraz - co dla mnie najważniejsze - przy ekspozycji rąk na kilkudziesięciokrotny kontakt dziennie z substancjami w pracy, które do niedawna bardzo niszczyły moją płytkę panokciową.
UsuńPiekne paznokcie i super kolor :) taki manicure jest niezwykle praktyczny i pozwala zaoszczędzić sporo czasu. Swietny post! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie za słowa uznania. Zgadzam się absolutnie z Twoim zdaniem, co do praktycznści itd. Dodatkowo bardzo rajcuje mnie to, że od razu (zaraz po wytarciu wierzchniej warstwy top coat) można wszystko robić i nie zostawiają kolorowych śladów na kartkach, na białej ścianie... I mojej płytce paznokciowej nie szkodzą.
Usuń