niedziela, 10 września 2017

Punkt widzenia

Wakacje.., czas cudownego, błogiego lenistwa...



Wakacje, czas w którym  c z a s  zwalnia. To moment kiedy dłużej śpimy, bo później się kładziemy, delektujemy się pięknymi widokami zwiedzanych miejsc. Jesteśmy bliżej natury... i co tam kto lubi.




A 1 dzień później.
Acha i takich grzybów nie zbieramy!



 Podczas tych wakacji byliśmy zaproszeni w gości. Byliśmy miło przyjęci. Była impreza, z tańcami, opowiadaniem  śmiesznych historyjek, intensywnymi dyskusjami i - żartowałam że skończyła się jak "rasowa babska impreza" przebierankami :D Prawdziwa biesiada, z małymi dodatkami - wg tego jak w dzisiejszym programie śniadaniowym, zdefiniował takie spotkanie towarzyskie prof. Bralczyk.





Prawdziwe przebieranki rzeczywiście Gospodyni zorganizowała dla żeńskiej części gości.
W pewnej, przytulnej części domu, za zamkniętymi drzwiami, ostatniego wieczoru odbyła się "babska imprezka", polegająca na przymierzaniu, przechadzaniu się przed lustrami i - w tym przypadku - przed życzliwym okiem drugiej kobiety. Przymierzałyśmy, chichotałyśmy, wyginałyśmy się beztrosko przed lustrem...i jeszcze zostałyśmy obdarowane. I to wszystko bez męskiego towarzystwa, w obecności którego wstydziłybyśmy się swoich prawdziwych i wyimaginowanych niedoskonałości oraz iście kobiecych zachowań. W tym czasie mężczyźni spędzali czas w swoim towarzystwie, chyba przed telewizorem.

Po powrocie do domu, usłyszałam taką oto opowieść z męskiego punktu widzenia, kierowaną do naszych gości: "... ogólnie było świetnie. Ale wyobraźcie sobie, że ostatniego dnia, właściwie wieczoru, nagle zapanował spokój... Baby gdzieś zniknęły. Na cały film. Zero jazgotu: "że nudne", "że przełącz", "że przycisz", "że porozmawiajmy", "że posłuchajmy czegoś innego", albo nie daj Boże "potańczmy!". Spokój przez cały film. My na kanapie, kto może to z whisky, bez przyciszania, przełączania, zatrzymywania na siku... Cały film w spokoju.
Aż tu nagle, wylazły! I dawaj pakować się, przepakowywać, przekładać, mieszać w torbach... W rezultacie w każdej torbie były jakieś staniki, czy inne części babskich ubrań, bo od tego oczadzenia ciuchami nie chciało im się to pomieścić w ich bagażu, więc zaatakowały co się dało, czyli również męski."

A ja aż otworzyłam oczy i usta na taki punkt widzenia i dałam bezgłośny, mimiczny wyraz mojej dezaprobaty, zanim parsknęłam gromkim śmiechem.
Tak oto widzicie, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Niby ta sama sytuacja, a jak różnie postrzegana.

Dobrego dnia damsko-męskiego, czy jaki tam wolicie :D

Zdjęcia - by M. i moje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz