Osiedlowa choinka. |
Początek roku to często czas podsumowań, postanowień, nowych ... oczekiwań, również tych od losu, życia.
Mnie jakoś jeszcze w tym roku trochę brak odwagi, albo mam zbyt duży mętlik w głowie, by robić podsumowanie na blogu. Zresztą całkiem niedawno coś na kształt tego zrobiłam.
A co u Was w Nowym Roku słychać? Jakieś postanowienia noworoczne, może? 😊
A`propos postanowień noworocznych - prawie nigdy ich nie robię. Szybko bym o nich zapomiała i ... takie długotrwałe przedsięwzięcia woli, są dla mnie zbyt trudne do wytrwania i trochę źle się kojarzą. Staram się korygować swoje życie, postępowanie na bieżąco.
Choć ... kilka lat temu, kiedy przeżyłam wielki kryzys w życiu (bo ktoś - wydawało się bliski, bardzo źle się ze mną obszedł), postanowiłam sobie, że w każdej sytuacji, która będzie moim udziałem w nowym roku, zadbam przede wszystkim o siebie. I staram się wracać do tego postanowienia każdego roku. W 2017 odnowiłam tę myśl bardzo intensywnie.
Pozostając w konwencji tej myśli, przedstawiam kilka moich propozycji na to, by nasza/moja codzienność w tym coraz bardziej zagonionym życiu, była milsza, fajniejsza, by chciało się rano wstawać, uśmiechnąć do drugiego człowieka, pozdrawiając go zwykłym "dzień dobry".
To pomysły na zrobienie sobie prezentu na codzień, ale bez kupowania go w sklepie. Prezentu, dzięki któremu odzyskamy energię, dobre samopoczucie, naładujemy akumulatory...
Proponuję zatem np.:
- coś miłego z rana samego. Jestem typem sowy, więc poranne wstawanie (szczególnie o 5:30) od wielu lat jest dla mnie udręką. Lepiej wstaje mi się rano, gdy coś fajnego mam w planie, gdy na coś miłego czekam. W dni, w których nie muszę iść do pracy - a tych staram się nie przesypiać i budzik nastawiam na poranną godzinę, ale dużo milszą niż 5:30 - to są slow mornings, czyli: poranna kawa w szlafroku z tv śniadaniową w tle. Płaskie? Zwykłe? Może, ale lubię wstać nieco wcześniej, by takim porankiem się podelektować i przenieść ten dobry nastrój na resztę dnia. Co zatem z dniem roboczym?
- latem kiedy jeżdżę do pracy motocyklem, to jest to wystarczająca motywacja i radość do wczesnego wstawania, ba - wcześniejszego wyjścia z domu, a i zdarzało mi się wybrać okrężną drogę, by dłużej rano pojeździć... 😁😁😁😁😁
- w zimie w tej kwestii nieco trudniej, bo ciemno i wydaje się że ciągle jest noc, szczególnie, że śniegu zwykle jak na lekarstwo. Pozostaje ulubiona stacja radiowa, poranna kawa z mleczną pianką...
- coś miłego na wieczór. Proponuję, bo preferuję spacer wieczorem, najlepiej z kimś bliskim. Będzie i milej i bezpieczniej. I na dodatek zdrowo :-) takie wietrzenie umysłu z negatywnych emocji całodziennych. Uważam też, że każda pora roku jest na to dobra, każda ma swój niepowtarzalny urok. I tu powtórzę powiedzenie używane w świecie motocyklistów, że nie ma złej pogody, są tylko nieodpowiednio ubrani spacerowicze (w oryginale - motocykliści). Dla sportowców może być jogging, czy każda inna preferowana forma sportu.
- może też być to dobry film, choć w programowej tv o takie trudno, z gatunku jaki kto preferuje. Ostatnio na przykład, po raz kolejny, ale po długiej przerwie obejrzałam "Pulp fiction" - i jak zwykle znalazłam "nowe sceny", na które zwróciłam uwagę i które zrobiły na mnie wrażenie - inne niż kilka lat temu.
- zawsze można poczytać ulubioną literaturę, porobić jakieś swetry, szaliki na drutach, lub coś na szydełku. Wieczory dobre są dla każdego niemal hobby: haftu, modelarstwa, czy co kto lubi...
- "dzień człowieka" - taki nasz sposób na chandrę i celebrację bycia razem. Wymyślony dawno temu, kiedy byliśmy razem tylko z moim małym synkiem i trudnych chwil było co nie miara. Co jakiś czas ogłaszaliśmy w naszym domowym kalendarzu "dzień człowieka" i robiliśmy sobie wtedy różne wspólne przyjemności, np. oglądanie filmu, który nam obojgu się podobał, z przekąskami nie koniecznie zdrowymi, ale zrobionymi przez nas samych, czy spędzenie czasu na grze w farmera do 1-ej w nocy, leżąc na dywanie.. itp. I gdzieś nam to uciekło na chwilę. Ale w roku, w ogólnie obowiązującym kalendarzu, jest dużo okazji do celebrowania bycia z drugim człowiekiem, co najmniej 365. Wystarczy zatem dla każdego ☺
- spotkania z przyjaciółmi, bliskimi, znajomymi. Warto czasem, a nawet często, porzucić wirtualne życie na rzecz prawdziwego. Jak często w miesiącu spotykacie się ze znajomymi, czy przyjaciółmi, czy rodziną? W moim przypadku nie z powodu wirualnej egzystencji, ale z prze-pełnego grafiku zaczęło zanikać życie towarzyskie. Bo ja już wiem, że można mieszkać w tym samym mieście, być w kontakcie, ale nie widzieć się przez kilka lat. A dotarło to do mnie mega bardzo, kiedy 23 grudnia, po godz. 21-ej wpadłyśmy na siebie w galerii z koleżanką i ... po sekundowej chwili namysłu poszłyśmy na szybką herbatę i lody. I ta niecała godzina w Jej towarzystwie wyczarowała u mnie tyle endorfiny, że ... łał! Dzięki Magda! Zamierzam braki na tym polu odrobić 😃😃😃😃😃😛 do czego i Was namawiam.
Stylizacja - jej clou są okulary aviatory. To wokół nich kręci się reszta. Moje aviatorki były dodatkiem do kupionego prezentu, czyli nie mają "rasowego rodowodu", ale mają filtr uv i na zewnątrz są w tęczowej barwie. Są takimi moimi różowymi okularami, przez które chcę patrzeć ... w przyszłość.
Sweter też prawie tęczowy melanż, kupiony w podróży służbowej, w sklepiku przydworcowym. Wiem, to nie jest sposób na zakupy, który należy promować, ale ja tak mam. Mogę tylko dodać, że był przemyślanym zakupem (tzn., że w tym czasie czegoś takiego szukałam) i sprawdził się w 100% - czyli jest miły w dotyku, ciepły, przez swój wygląd pasuje w zasadzie do wszystkiego i nic się z nim nie dzieje w praniu. Czyli go piorę, suszę i zakładam. Takie zakupy uwielbiam.
Do tego stare, sprawdzone jeansy, zimowe podkolanówki wyciągnięte na buty, ciepłe rękawiczki, koniecznie szalik na szyję, czapka na głowę, ciepłe okrycie wierzchnie i ... dalej na zimowe igraszki.
- krótkie podróże. Ha! Bo nie mam tyle wolnego (na razie) , by wyjeżdżać często na dłużej. Lubię podróżować i nawet kilkugodzinny wypad za miasto, albo i niekoniecznie za miasto, dobrze mi robi. Zdecydowanie ładuję wtedy akumulatory. A ile można się dowiedzieć ciekawych rzeczy o miejscu, w którym się żyje ...
To jest droga, którą często jeździmy na przejażdżki motocyklami, takie "w koło komina". Tylko pora roku inna :-) |
Bardzo fajnie to opisałaś :) trzeba sobie sprawiać jakieś drobne przyjemności czy to zakup swetra w podróży służbowej, czy też obejrzenie filmu, dobra książka, spotkanie ze znajomymi czy też wieczorny spacer z córką lub synem :)to sprawia, że wraca radość życia i o to chodzi! :) Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, Agnezjo :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, odrobina zdrowego hedonizmu na pewno nikomu nie zaszkodzi, a może poprawić nastrój :) Dobrego roku, Lamodaleno :)
Usuń...każdy dzień to jak kolejna czekoladka z pudełka ... i tym trzeba się cieszyć ... :)pozdrawiam cieplutko i mam nadzieje na szybkie spotkanie :)
OdpowiedzUsuńI czasem to przekleństwo, a czasem to niesamowity jego (tego życia) urok. I to czyni je tak niezwykle, intrygująco pięknym :) I do zobaczenia, słowo się rzekło - kobyłka u płotu ;D
Usuń